czwartek, 11 lipca 2013
Rozmowy o wszystkim i o niczym. Albus Dumbledor i Severus Snape
Gabinet dyrektora Hogwartu. Tutaj właśnie przesiaduje
Mistrz Eliksirów- profesor Severus Snape.
- No i wtedy właśnie zgubiłem kupon. Może go widziałeś Albusie?
Jestem pewien, że zawierał wygrane numerki.
- Przykro mi Severusie, jeśli takowy tutaj był, to na pewno
spłonął, przecież wiesz, że w Hogwarcie nic nie ginie....
- NO I SZLAG!
-...Dropsa? Mam tylko gruszkowe, bo nie jadam ich zbyt często.
Wiesz...-mówi szeptem-mam po nich wzdęcia....
- Czy ty mnie słuchasz w ogóle?! Nie zwracasz uwagi na
moje potrzeby!
- Ależ oczywiście, że cię słucham Sev...Posłodzić herbatkę?
- Tak poproszę...-zakłada nogę na nogę, bierze niebieską filiżankę
do ręki i bardzo wolno popija herbatkę.- Słyszałeś, że ponoć
Dolores założyła sklep z ubrankami dla niemowląt?
- Doprawdy? Bardzo ciekawe...muszę koniecznie odwiedzić to
miejsce. Może kupię coś dla mojego chrześniaka.
- Albusie przecież ty nie masz chrześniaka...
- Ależ oczywiście, że mam...- wyciąga swojego smartfona
i pokazuje Severusowi zdjęcie bobasa.
- Jejusiuuu...ale słodziaczek...-wzdycha Snape rozmarzonym
tonem- Jak się wabi?
- A wiesz, że zapomniałem. Ma takie piękne pyzate policzki...
- Wracając do naszej rozmowy, kiedy dowiedziałem się, że
Dolores otworzyła owy sklep, pomyślałem, że mógłbym mieć
monopol na pieluszki dla dzieci...- Snape potarł czoło wypijając
kolejny łyk herbatki.- Zatem przedwczoraj z samego rana
poleciałem po gazetę do kiosku i zauważyłem, że jest losowanie.
Kupiłem ten przeklęty kupon, a wczoraj patrzę- mam zwycięskie
numery. No to szukałem tego zasranego kuponu po całym
Hogwarcie...- profesor wygląda na bardzo wściekłego.
Dyrektor wstaje przechodzi się dookoła pokoju i ponownie
siada w fotelu.
- Fakać to wszystko w czapę.- odzywa się po chwili Albus.
- Tylko na kim ja bym to testował...ZARAZ! Co ty powiedziałeś?
- Fakać to w czapę. Takie młodzieżowe powiedzonko.- dyro
uśmiecha się dobrodusznie, a następnie wypina spory brzuch-
Jestem... jak to mówią...urywam dupę.
- No to epicko.- ponownie wzdycha Snape.
- Wracając do testowania. Słyszałem, że Malfoy często siuśka
w gacie...przydadzą mu się- dyrektor zaśmiał się po cichutku,
dopijając herbatkę do końca.
- Weź lepiej zmień dilera, co?
Nagle do gabinetu wbiega rozgrzany Harry Potter. Cały mokry
od potu i ubrudzony kurzem.
- Tak Harry?- pyta profesor Dumbledor, poprawiając okulary
na nosie.
- Zna...Zna...Znalazłem....-chłopak bierze głęboki wdech-
Soja to roślina, profesorze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz