Tom Riddle wpada do kliniki chirurgii plastycznej.
- NATYCHMIAST ŻĄDAM KONSULTACJI Z CHIRURGIEM!
Mugole patrzą na niego wzrokiem pełnym niezrozumienia.
- Korytarzem prosto i w lewo. Pan się zapisze a potem w
kolejce czeka.- odpowiada jakaś blondynka.
- Aha- już ma iść przez korytarz, kiedy wbiega za nim
zdyszana Bellatrix.
- PANIE! PANIE MÓJ! Rozporek!
- CO?!
- Zapnij rozporek, panie.
- Ach...- zapina swoje spodnie na szelkach- przebywanie
wśród mugoli jest takie kłopotliwe. Masz moje dokumenta, Bello?
- Oczywiście.- podaje Voldemortowi teczkę z aktami.
Następnie udają się do rejestracji. Po odczekaniu, Tom wreszcie
może założyć kartę pacjenta. Pielęgniarka podaje mu plik
dokumentów do wypełnienia.
- Pozycja pierwsza: podaj swoje imię i nazwisko.- Voldemort
zaczyna pisać.
- Panie mój. Voldemort pisze się przez "V" a nie przez "F"-
szepcze kobieta konspiracyjnym tonem. Tom posyła jej
zdezorientowane spojrzenie.
- "V" jak Violetta, tak?- upewnia się mężczyzna.
- Tak panie.
- To pisz za mnie, a ja złożę swój podpis.
Kobieta posłusznie wykonuje polecenie, natomiast Czarny Pan
wyraźnie nad czymś myśli.
- Bello, czy upewniłaś się, że nasza telewizja ma włączoną
nagrywarkę? Nie chciałbym opuścić żadnego odcinka
"Mody na sukces".
- Tak panie. Masz nagrane wszystkie odcinki, począwszy od tego,
kiedy byliśmy na wakacjach w Sufiksie.
- Że też nie puszczają tam "Mody...". Skurczybyczki jedne.
Ach... i odwołaj moje jutrzejsze spotkania. Umówiłem się z
Harrym na drobną partyjkę szachów.
- Panie, ale jutro mieliśmy rozplanować atak na Hogwart i
ubicie tej szlamowatej szlamy, która jest tak szlamowata, że
aż rzygam szlamem.- mówi na jednym wdechu Bella.
- A co ja rzeźnik? Obiecałem Harry'emu, a tak dawno się nie widzieliśmy.
Całe lato.
- No też fakt. Stęskniłam się za krejzolem.
- NIE MASZ PRAWA TĘSKNIĆ DO HARRY'EGO!- krzyczy wściekły
Voldemort. Bellatrix jest tak wystraszona, że aż upuszcza pióro.
Podnosi je i jednocześnie widzi Lucjusza Malfoy'a, stojącego
przy rejestracji. On też ich zauważa i próbuje uciec.
- A ty co tu robisz, Lucjan?- pyta zaciekawiony Riddle.
- Lucjusz, panie...- poprawia blondyn.
- Jeden grzyb. No więc? Przecież masz nos...
- Ja właśnie....- dosiada się do dwójki, a Bella kontynuuje
wypełnianie papierów.-...mam pewien wstydliwy problem...
Rozmowę przerywa głuchy szczęk łamanego pióra.
- Ej nooo... połamałaś moją podróbę Parkera za funta!- dąsa się
oburzony Voldemort.- Kontynuuj Lucjanie.
- No...ponieważ...- Malfoy wije się jak piskorz.
- Bo jemu nie staje i tyle.- Bella przerywa monolog Lucjusza.-
skończyłam panie.
- Bello! Nie bądź ordynarna! Impotencja to poważny problem.
Sam cierpiałem na nią wiele lat.- wypomina kobiecie Lord i
podpisuje papiery.
- Dopóki nie zostałam Śmierciozżeraczem.- prycha Bella.
- Ja wcale nie jestem impotentem!- krzyczy oburzony Malfoy-
Przyszedłem przedłużyć sobie włosy. A słowo kość się pisze
przez "ś" a nie "ź".
- Skąd ty to wiesz?- pyta podejrzliwie Bellatrix.
- Od Severusa.
- Chyba nie doceniałem Sevcia. Bardzo mądry z niego człowiek.
Wykształcony, że tak powiem.
Cała trójka udaje się do hallu i tam czeka w kolejce.
Wreszcie nadchodzi pora na Toma i stoi on już w progu
gabinetu.
- Wiesz Bello...nie wiem jaki wyjdę z tego gabinetu, ale chcę
ci powiedzieć coś, co zawsze chciałem.- mówi spokojnym głosem
- Tak?- Bellatrix wydaje się być rozanielona pod wpływem tego
co usłyszała.
- Wyglądasz jak krowa z dredami...
Umarłam po prostu! Ze śmiechu oczywiście :D
OdpowiedzUsuńOstrzegam, że nie wiem, co piszę, bo mi się jakoś ręce plączą na tej klawiaturze xd
Ale serio, to było po prostu wielkie :D
Miałam nadzieję, że jakiś kreatywniejszy wyjdzie tyn komentarz... No cóż, "jeden grzyb" (pozwolę sobie zacytować Voldzia ♥)
No i czekam na następne :3
Pozdrowienia od Lunatyka ;_;
"Krowa z dredami"... No cóż... Po prostu leżę i nie wstaję :D
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie to powaliło na łopatki! Podoba mi się, takie inne, ciekawe i niespotykane ;) Myślę, że będę tu regularnym gościem :)
Powodzenia w dalszym pisaniu!
Hhahhah leże i nie wstaję, ze śmiechu
OdpowiedzUsuń