UWAGA! WARNING! ACHTUNG! ATENCION!
CZYTANIE PONIŻSZEGO FRAGMENTU PODCZAS JEDZENIA LUB PICIA MOŻE MIEĆ POWAŻNE SKUTKI ZDROWOTNE BĄDŹ SKOŃCZYĆ SIĘ ŚMIERCIĄ NATYCHMIASTOWĄ. AUTORKA PONIŻSZEGO TEKSTU NIE BIERZE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA TRWAŁE I CZASOWE USZKODZENIA MÓZGU. WARTO ZAZNACZYĆ, IŻ TEKST SŁUŻY ROZRYWCE, ALE ZAWIERA RÓWNIEŻ TREŚCI O WARTOŚCI MORALIZUJĄCEJ, PONIEWAŻ PONIŻSZY FRAGMENT PORUSZA TEMATY PROBLEMÓW Z JAKIMI BORYKAJĄ SIĘ NASTOLATKOWIE I ICH OPIEKUNOWIE.
___________________________________________________________________________________
Z pozdrowieniami dla Cytrynki i Rose, które "kochają" mój szalony spam i dziwne zachowania na asku. Usilnie błagam o wybaczenie xD
~Colette
Harry został zaproszony na niedzielny obiadek do swojego
wciąż żyjącego jakże zapchlonego chrzestnego Syriusza Blacka,
który pomieszkuje z Remusem Lupinem, dziwnie na niego
patrzącym.
- Muszę se gulnąć Ognistej, bo na trzeźwo przez to nie przebrnę.
Mówi Syriusz i nalewa do trzech popękanych szklanek,
tajemniczego płynu. Podaje pozostałym, a sam pije do dna.
- Yyyy...ten...z pewnych źródeł wiem Harry, że interesujesz się
dziewoją o nazwisku Weasley.- opowiada smętnie Remus.
- MÓJ CHRZEŚNIAK! On jest jeszcze...taki młodyyyyy-rzewnie
płacze Black.- To przecież jeszcze dziewicaaaaa....kobiety to zuo!
- Ma na imię Ginny. I ma świetny tyłek.- odpowiada Harry,
patrząc w dal rozmarzonym wzrokiem i jednocześnie klepie
płaczącego Syriusza.- Daj spokój, Łapciu.
- Widzisz co ona z nim zrobiłaaaaaa?! MÓJ CHRZEŚNIAAAK!
- Eeee...okej.- to mówi Lupin i zaczyna swój monolog.
- Bo Harry...to jest taki moment, kiedy mam ochotę
przemalować James'owi ryjło za to, że tak dał się zrobić
w bambuko Voldiemu. Jako, że twój łaskawy ojciec odwalił kitę i
kopnął w kalendarz, naszym obowiązkiem jest nauczenie cię
wszystkiego co potrafimy.
- Eeee...a co wy umiecie?- śmieje się Harry.
- JAK TO CO UMIEMY?! WSZYSTKO UMIEMY!- obrusza się
płaczący Syriusz- Wykorzystałeś kiedyś 100 pozycji w jedną noc?
Nie? A JA TAK!
- Dobra, dobra.- obraża się Potter Junior.
- No więc zacznijmy. Jesteś posiadaczem Mapy Huncwotów, ale
musisz wiedzieć, że działa ona w dwóch trybach.- Remus
poważnieje jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe.
- NIE MÓW MU LUNIACZKU! BŁAGAM OPANUJ SIĘ!
- O co ci kaman?! Ogarnij szparę, bo ja cię kręcę.
- LUNIACZKU NIE RÓB TEGO!- Black pada na kolana.
- Widzisz Harry? Azkaban robi swoje!
- Dlaczego gniazdko?
- Co?- pyta zdezorientowany chłopak.
- Dlaczego gniazdko, Harry?
- Eeee...
- WIDZISZ?! ON NIE WIE REMUSIE! JAK MOŻESZ CHCIEĆ MU
POWIEDZIEĆ?! NO JAK? TO JESZCZE DZIECKO!
- Ej! To nieprawda! Ja wiem!- przekrzykuje Harry Syriusza.
- Gniazdko bo...bo...WTYCZKA! AHahahahahahahahaha- śmieje
się szaleńczo Black.
- yyyy...tiaaaa. I wszyscy wiemy o co chodzi- kręci głową Remus.
- Bo ty jesteś taki głupi i wredny i niedouczony, że nie widzisz
iluzji w tym co mówię. - obrusza się Łapa.
- Aluzji. On nie widzi aluzji, Syriuszu.- poucza Harry.
- No przecież mówię. No co?
- Już nic. - śmieje się wilkowyjec.
- Ej, ej, ej. Mam pomysł! Zróbmy sobie słit focię na fejsa.
- Nie no jak dla mnie luzik, składzik i magazyn.- mówi Syriusz
- Masz fejsa, Remi?
- Eeee...nie.- odpowiada speszony.
- To ty nie istniejesz ?!- pytają ojciec i chrześniak.
Cała trójka robi sobie zdjęcie, a potem Syriusz wrzuca je na fejsa.
Chwilę później odwiedza ich profesor Snape.
- No hej ziomki jak wam leci? Ej Seryjny, widziałem twój ostatni
post na fejsie. "Edukacja seksualna Harry'ego" i masz zero
lajków. Weź jaki żal w ogóle co ty odwalasz gościu.- kpi
maniak chemikaliów.
- Ale ciota z ciebie, Snape. Znowu się kleju nawdychałeś?
W hasz komorze byłeś?- broni przyjaciół Harry.
- Skąd wiesz, że mam hasz komorę?- pyta zdziwiony profesor.
- Od pani Brydż. On fszystko fjeee...- odpowiada Harry.
- Dobra dość już tego. Mieliśmy zacząć lekcje. Tak czy nie?
- Remulku wrzuć na luz. - śmieje się Syriusz.
- A w pysk na ryj suczo chcesz?- wkurza się wilk.
wtorek, 5 listopada 2013
wtorek, 16 lipca 2013
Karaoke o Sevmione. Dolores Umbridge and Harry Potter
No i robimy wielkie uffff. Autorka powróciła z wielkim hukiem i rozdziałem świeżym niczym bułeczki z Biedrony. xD Na początku miał to być niezwykle dramatycznie wzruszający rozdział o przyjaźni Harry'ego i Dolores, ale później napatoczył się Snejp i nie chciał się odkleić. :D
No i obiecana dedykacja dla mojej krejzi Lany Lizzy :* możecie jej podziękować gromkimi brawami <brawa> za to, że ten blog w ogóle istnieje :D otóż pewnie gdybym jej nie poznała w moim krótkim życiu, to za Chiny i Austrię nie wiedziałabym, że istnieje coś takiego jak krowa z dredami xD zatem Lana to osoba, która mnie inspiruje i poświęcam jej ten rozdział w całości za to, że tag bardzo nienawidzi Sevmiony xD
to dla cb kicia :*
no i oczywiście następne rozdziały też będą z dedykami xD <dobra już siedzę cicho>
_________________________________________________________________________
Gabinet profesor Umbridge. Największy prymus w klasie-
Harry Potter, pomaga swojej ulubionej nauczycielce.
Pani Dolores wchodzi do klasy i zastaje Harry'ego
leżącego krzyżem na podłodze.
- Harry kochaneczku...co ci się stało?- rozczula się nad
chłopcem.- Powiedz mi tylko, a ja zaraz ci pomogę.
- To wsiśtko psieź plofesola Śnejpa.- skarży się Potter
- Co wszystko?
- Maś mięciusi dywanicek Dololes.
- Dziękuję. Opowiedz mi dokładniej co cię trapi.
- Bo plofesol nienawidzi mnie źa to, źe nie zdąził psielecieć
mojej matulci i łojcieć śpziątnął mu ją śpźied nochala i źlobił
jej bachola.
- Oj, oj, oj...niedobry profesorek. Napijesz się herbatki?
- Chętnie- Harry wstaje i teraz klęczy na miękkim różowym
dywanie. Umbridge zaparza herbatę i podaje młodemu
Potterowi. Ten wypija łyczek.- Bardzo ładne filiżanki. Naprawdę
lubię różowy kolor. Kupisz mi kiedyś kotka?
- Oczywiście Harry. Co tylko zechcesz.- uśmiecha się dobroduszna
Dolores. - A Snape'm się nie przejmuj on ma porytą czachę.
- Jak mój Albuś.- uśmiecha się Potter
- Oooo...u niego w domu to nikt zdrowy raczej.
- Naprawdę ładne są te talerze.- odzywa się po chwili ciszy
chłopak.- Jak będę miał urodziny i w tym czasie Tom nie
zaavaduje mnie to wybierzemy się na zakupy.
- W ogóle to wszyscy nauczyciele mają banię jak berety.
I stado śledzi na łące.- mówi przejęta Dolores.
Nagle do gabinetu wchodzi zdenerwowany Ron.
- Proszę pani...eee... Harry dlaczego ty klęczysz?
- Bo lubię.
- To wstań lepiej. Zachowujesz się jak imbecyl.
- Turlaj dropsa leszczu, jestem Wybrańcem.- odpowiada wściekły
Harry i jednocześnie wstaje.
- No chyba Wybrakowańcem.
Do rozmowy wtrąca się Umbridge.
- Ekhm, ekhm. Może siądziesz Ron? Pogadamy sobie wspólnie.
Ronald wypełnia polecenie pani profesor i siada w miękkim
różowym fotelu tuż obok Wybrakowańca. Ten przeczesuje jego
rude włosy w poszukiwaniu weszy.
- Może machniemy ci różowe pasemka?
Nim Ron zdąży odpowiedzieć do gabinetu wpada zadowolony
z siebie Draco Malfoy.
- Profesor Umbridge, przyłapałem tą szlamę Granger jak
jarała jointa, więc...-nim zdążył zakończyć zauważył
dwóch Gryfonów, siedzących na fotelach i popijających
herbatkę. Spojrzał na nich rozmarzonym spojrzeniem.
- Co wy tu robicie?
- Gramy w rozbieranego pokera.- odpowiada Ron.
- Mogę ja też?- prosi blondyn.
- To gra tylko dla szlachty, plebsie.- śmieje się Potter.
- Mam pomysł żeby nie było sporów!- krzyczy Umbridge.
Wszyscy patrzą na nią z przestrachem. Udają się do gabinetu
profesora Snape'a, aby zaśpiewać mu piosenkę.
Oto ona:
Snape nietoperzem jest, każdy wie to,
Eliksiry, czarna szata normalnie samo zło.
Neville sika, Harry płaszczy
Snape znów się po zamku taszczy.
Riddle'owi wiernie służy, Draco faworyzuje.
Ref:
Nikt nie zna jego sekretu, on się w Hermionie podkochuje.
Kocha jej mądrość, wdzięki powabne.
Nawet Bellatrix go nie przekona, choć ma cycki jedwabne.
On pragnie Hermiony i wciąż o niej śni.
Na lekcjach patrzy, aż mu się pysk ślini.
Fani więc pragną o Lily zapomnieć,
Wytoczyć ciężkie działa, o Sevmione się upomnieć.
Jednak wciąż króluje Dramione, Severus nas nie ujmuje.
Ref:
Nikt nie zna jego sekretu, on się w Hermionie podkochuje.
Kocha jej mądrość, wdzięki powabne.
Nawet Bellatrix go nie przekona, choć ma cycki jedwabne.
Draco go wkurza, pozbyć się go planuje.
Jednak to niełatwe, gdy z blondynem rywalizuje.
Ona taka piękna, kolor lubi jasny.
Fretka włosy tleni, Sevcio pomysł ma własny.
Biegnie do fryzjera, już się nie przejmuje.
Ref:
Nikt nie zna jego sekretu, on się w Hermionie podkochuje.
Kocha jej mądrość, wdzięki powabne.
Nawet Bellatrix go nie przekona, choć ma cycki jedwabne.
No i obiecana dedykacja dla mojej krejzi Lany Lizzy :* możecie jej podziękować gromkimi brawami <brawa> za to, że ten blog w ogóle istnieje :D otóż pewnie gdybym jej nie poznała w moim krótkim życiu, to za Chiny i Austrię nie wiedziałabym, że istnieje coś takiego jak krowa z dredami xD zatem Lana to osoba, która mnie inspiruje i poświęcam jej ten rozdział w całości za to, że tag bardzo nienawidzi Sevmiony xD
to dla cb kicia :*
no i oczywiście następne rozdziały też będą z dedykami xD <dobra już siedzę cicho>
_________________________________________________________________________
Gabinet profesor Umbridge. Największy prymus w klasie-
Harry Potter, pomaga swojej ulubionej nauczycielce.
Pani Dolores wchodzi do klasy i zastaje Harry'ego
leżącego krzyżem na podłodze.
- Harry kochaneczku...co ci się stało?- rozczula się nad
chłopcem.- Powiedz mi tylko, a ja zaraz ci pomogę.
- To wsiśtko psieź plofesola Śnejpa.- skarży się Potter
- Co wszystko?
- Maś mięciusi dywanicek Dololes.
- Dziękuję. Opowiedz mi dokładniej co cię trapi.
- Bo plofesol nienawidzi mnie źa to, źe nie zdąził psielecieć
mojej matulci i łojcieć śpziątnął mu ją śpźied nochala i źlobił
jej bachola.
- Oj, oj, oj...niedobry profesorek. Napijesz się herbatki?
- Chętnie- Harry wstaje i teraz klęczy na miękkim różowym
dywanie. Umbridge zaparza herbatę i podaje młodemu
Potterowi. Ten wypija łyczek.- Bardzo ładne filiżanki. Naprawdę
lubię różowy kolor. Kupisz mi kiedyś kotka?
- Oczywiście Harry. Co tylko zechcesz.- uśmiecha się dobroduszna
Dolores. - A Snape'm się nie przejmuj on ma porytą czachę.
- Jak mój Albuś.- uśmiecha się Potter
- Oooo...u niego w domu to nikt zdrowy raczej.
- Naprawdę ładne są te talerze.- odzywa się po chwili ciszy
chłopak.- Jak będę miał urodziny i w tym czasie Tom nie
zaavaduje mnie to wybierzemy się na zakupy.
- W ogóle to wszyscy nauczyciele mają banię jak berety.
I stado śledzi na łące.- mówi przejęta Dolores.
Nagle do gabinetu wchodzi zdenerwowany Ron.
- Proszę pani...eee... Harry dlaczego ty klęczysz?
- Bo lubię.
- To wstań lepiej. Zachowujesz się jak imbecyl.
- Turlaj dropsa leszczu, jestem Wybrańcem.- odpowiada wściekły
Harry i jednocześnie wstaje.
- No chyba Wybrakowańcem.
Do rozmowy wtrąca się Umbridge.
- Ekhm, ekhm. Może siądziesz Ron? Pogadamy sobie wspólnie.
Ronald wypełnia polecenie pani profesor i siada w miękkim
różowym fotelu tuż obok Wybrakowańca. Ten przeczesuje jego
rude włosy w poszukiwaniu weszy.
- Może machniemy ci różowe pasemka?
Nim Ron zdąży odpowiedzieć do gabinetu wpada zadowolony
z siebie Draco Malfoy.
- Profesor Umbridge, przyłapałem tą szlamę Granger jak
jarała jointa, więc...-nim zdążył zakończyć zauważył
dwóch Gryfonów, siedzących na fotelach i popijających
herbatkę. Spojrzał na nich rozmarzonym spojrzeniem.
- Co wy tu robicie?
- Gramy w rozbieranego pokera.- odpowiada Ron.
- Mogę ja też?- prosi blondyn.
- To gra tylko dla szlachty, plebsie.- śmieje się Potter.
- Mam pomysł żeby nie było sporów!- krzyczy Umbridge.
Wszyscy patrzą na nią z przestrachem. Udają się do gabinetu
profesora Snape'a, aby zaśpiewać mu piosenkę.
Oto ona:
Snape nietoperzem jest, każdy wie to,
Eliksiry, czarna szata normalnie samo zło.
Neville sika, Harry płaszczy
Snape znów się po zamku taszczy.
Riddle'owi wiernie służy, Draco faworyzuje.
Ref:
Nikt nie zna jego sekretu, on się w Hermionie podkochuje.
Kocha jej mądrość, wdzięki powabne.
Nawet Bellatrix go nie przekona, choć ma cycki jedwabne.
On pragnie Hermiony i wciąż o niej śni.
Na lekcjach patrzy, aż mu się pysk ślini.
Fani więc pragną o Lily zapomnieć,
Wytoczyć ciężkie działa, o Sevmione się upomnieć.
Jednak wciąż króluje Dramione, Severus nas nie ujmuje.
Ref:
Nikt nie zna jego sekretu, on się w Hermionie podkochuje.
Kocha jej mądrość, wdzięki powabne.
Nawet Bellatrix go nie przekona, choć ma cycki jedwabne.
Draco go wkurza, pozbyć się go planuje.
Jednak to niełatwe, gdy z blondynem rywalizuje.
Ona taka piękna, kolor lubi jasny.
Fretka włosy tleni, Sevcio pomysł ma własny.
Biegnie do fryzjera, już się nie przejmuje.
Ref:
Nikt nie zna jego sekretu, on się w Hermionie podkochuje.
Kocha jej mądrość, wdzięki powabne.
Nawet Bellatrix go nie przekona, choć ma cycki jedwabne.
sobota, 13 lipca 2013
Krowia Poczta
Elo Łizy!
Jestem taka niezmiernie szczęśliwa, że mogę pisać dla Was tego bloga. To taka odskocznia od nudnego i codziennego życia nołlajfa xD Komentarze pod ostatnim rozdziałem to miód na moje serduszko i muzyka dla oczu :D Wiem, że to przede wszystkim zasługa fanpage'a, na którym jestem na okresie próbnym (Nimfadora) i moich ukochanych adminek, które pozwalają rozwijać mi skrzydła. Dlatego chcę im serdecznie podziękować :) całej obsadzie:
Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz przedstawiają Mapę Huncwotów.
Och! Aż się wzruszyłam :') łezka się kręci w oku :D
Niebawem czeka Was kolejny rozdział, wytwór mojej chorej wyobraźni. xD
Jestem taka niezmiernie szczęśliwa, że mogę pisać dla Was tego bloga. To taka odskocznia od nudnego i codziennego życia nołlajfa xD Komentarze pod ostatnim rozdziałem to miód na moje serduszko i muzyka dla oczu :D Wiem, że to przede wszystkim zasługa fanpage'a, na którym jestem na okresie próbnym (Nimfadora) i moich ukochanych adminek, które pozwalają rozwijać mi skrzydła. Dlatego chcę im serdecznie podziękować :) całej obsadzie:
Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz przedstawiają Mapę Huncwotów.
Och! Aż się wzruszyłam :') łezka się kręci w oku :D
Niebawem czeka Was kolejny rozdział, wytwór mojej chorej wyobraźni. xD
piątek, 12 lipca 2013
Wizyta u lekarza. Tom Riddle, Bellatrix Lestrange i Lucjusz Malfoy
Tom Riddle wpada do kliniki chirurgii plastycznej.
- NATYCHMIAST ŻĄDAM KONSULTACJI Z CHIRURGIEM!
Mugole patrzą na niego wzrokiem pełnym niezrozumienia.
- Korytarzem prosto i w lewo. Pan się zapisze a potem w
kolejce czeka.- odpowiada jakaś blondynka.
- Aha- już ma iść przez korytarz, kiedy wbiega za nim
zdyszana Bellatrix.
- PANIE! PANIE MÓJ! Rozporek!
- CO?!
- Zapnij rozporek, panie.
- Ach...- zapina swoje spodnie na szelkach- przebywanie
wśród mugoli jest takie kłopotliwe. Masz moje dokumenta, Bello?
- Oczywiście.- podaje Voldemortowi teczkę z aktami.
Następnie udają się do rejestracji. Po odczekaniu, Tom wreszcie
może założyć kartę pacjenta. Pielęgniarka podaje mu plik
dokumentów do wypełnienia.
- Pozycja pierwsza: podaj swoje imię i nazwisko.- Voldemort
zaczyna pisać.
- Panie mój. Voldemort pisze się przez "V" a nie przez "F"-
szepcze kobieta konspiracyjnym tonem. Tom posyła jej
zdezorientowane spojrzenie.
- "V" jak Violetta, tak?- upewnia się mężczyzna.
- Tak panie.
- To pisz za mnie, a ja złożę swój podpis.
Kobieta posłusznie wykonuje polecenie, natomiast Czarny Pan
wyraźnie nad czymś myśli.
- Bello, czy upewniłaś się, że nasza telewizja ma włączoną
nagrywarkę? Nie chciałbym opuścić żadnego odcinka
"Mody na sukces".
- Tak panie. Masz nagrane wszystkie odcinki, począwszy od tego,
kiedy byliśmy na wakacjach w Sufiksie.
- Że też nie puszczają tam "Mody...". Skurczybyczki jedne.
Ach... i odwołaj moje jutrzejsze spotkania. Umówiłem się z
Harrym na drobną partyjkę szachów.
- Panie, ale jutro mieliśmy rozplanować atak na Hogwart i
ubicie tej szlamowatej szlamy, która jest tak szlamowata, że
aż rzygam szlamem.- mówi na jednym wdechu Bella.
- A co ja rzeźnik? Obiecałem Harry'emu, a tak dawno się nie widzieliśmy.
Całe lato.
- No też fakt. Stęskniłam się za krejzolem.
- NIE MASZ PRAWA TĘSKNIĆ DO HARRY'EGO!- krzyczy wściekły
Voldemort. Bellatrix jest tak wystraszona, że aż upuszcza pióro.
Podnosi je i jednocześnie widzi Lucjusza Malfoy'a, stojącego
przy rejestracji. On też ich zauważa i próbuje uciec.
- A ty co tu robisz, Lucjan?- pyta zaciekawiony Riddle.
- Lucjusz, panie...- poprawia blondyn.
- Jeden grzyb. No więc? Przecież masz nos...
- Ja właśnie....- dosiada się do dwójki, a Bella kontynuuje
wypełnianie papierów.-...mam pewien wstydliwy problem...
Rozmowę przerywa głuchy szczęk łamanego pióra.
- Ej nooo... połamałaś moją podróbę Parkera za funta!- dąsa się
oburzony Voldemort.- Kontynuuj Lucjanie.
- No...ponieważ...- Malfoy wije się jak piskorz.
- Bo jemu nie staje i tyle.- Bella przerywa monolog Lucjusza.-
skończyłam panie.
- Bello! Nie bądź ordynarna! Impotencja to poważny problem.
Sam cierpiałem na nią wiele lat.- wypomina kobiecie Lord i
podpisuje papiery.
- Dopóki nie zostałam Śmierciozżeraczem.- prycha Bella.
- Ja wcale nie jestem impotentem!- krzyczy oburzony Malfoy-
Przyszedłem przedłużyć sobie włosy. A słowo kość się pisze
przez "ś" a nie "ź".
- Skąd ty to wiesz?- pyta podejrzliwie Bellatrix.
- Od Severusa.
- Chyba nie doceniałem Sevcia. Bardzo mądry z niego człowiek.
Wykształcony, że tak powiem.
Cała trójka udaje się do hallu i tam czeka w kolejce.
Wreszcie nadchodzi pora na Toma i stoi on już w progu
gabinetu.
- Wiesz Bello...nie wiem jaki wyjdę z tego gabinetu, ale chcę
ci powiedzieć coś, co zawsze chciałem.- mówi spokojnym głosem
- Tak?- Bellatrix wydaje się być rozanielona pod wpływem tego
co usłyszała.
- Wyglądasz jak krowa z dredami...
- NATYCHMIAST ŻĄDAM KONSULTACJI Z CHIRURGIEM!
Mugole patrzą na niego wzrokiem pełnym niezrozumienia.
- Korytarzem prosto i w lewo. Pan się zapisze a potem w
kolejce czeka.- odpowiada jakaś blondynka.
- Aha- już ma iść przez korytarz, kiedy wbiega za nim
zdyszana Bellatrix.
- PANIE! PANIE MÓJ! Rozporek!
- CO?!
- Zapnij rozporek, panie.
- Ach...- zapina swoje spodnie na szelkach- przebywanie
wśród mugoli jest takie kłopotliwe. Masz moje dokumenta, Bello?
- Oczywiście.- podaje Voldemortowi teczkę z aktami.
Następnie udają się do rejestracji. Po odczekaniu, Tom wreszcie
może założyć kartę pacjenta. Pielęgniarka podaje mu plik
dokumentów do wypełnienia.
- Pozycja pierwsza: podaj swoje imię i nazwisko.- Voldemort
zaczyna pisać.
- Panie mój. Voldemort pisze się przez "V" a nie przez "F"-
szepcze kobieta konspiracyjnym tonem. Tom posyła jej
zdezorientowane spojrzenie.
- "V" jak Violetta, tak?- upewnia się mężczyzna.
- Tak panie.
- To pisz za mnie, a ja złożę swój podpis.
Kobieta posłusznie wykonuje polecenie, natomiast Czarny Pan
wyraźnie nad czymś myśli.
- Bello, czy upewniłaś się, że nasza telewizja ma włączoną
nagrywarkę? Nie chciałbym opuścić żadnego odcinka
"Mody na sukces".
- Tak panie. Masz nagrane wszystkie odcinki, począwszy od tego,
kiedy byliśmy na wakacjach w Sufiksie.
- Że też nie puszczają tam "Mody...". Skurczybyczki jedne.
Ach... i odwołaj moje jutrzejsze spotkania. Umówiłem się z
Harrym na drobną partyjkę szachów.
- Panie, ale jutro mieliśmy rozplanować atak na Hogwart i
ubicie tej szlamowatej szlamy, która jest tak szlamowata, że
aż rzygam szlamem.- mówi na jednym wdechu Bella.
- A co ja rzeźnik? Obiecałem Harry'emu, a tak dawno się nie widzieliśmy.
Całe lato.
- No też fakt. Stęskniłam się za krejzolem.
- NIE MASZ PRAWA TĘSKNIĆ DO HARRY'EGO!- krzyczy wściekły
Voldemort. Bellatrix jest tak wystraszona, że aż upuszcza pióro.
Podnosi je i jednocześnie widzi Lucjusza Malfoy'a, stojącego
przy rejestracji. On też ich zauważa i próbuje uciec.
- A ty co tu robisz, Lucjan?- pyta zaciekawiony Riddle.
- Lucjusz, panie...- poprawia blondyn.
- Jeden grzyb. No więc? Przecież masz nos...
- Ja właśnie....- dosiada się do dwójki, a Bella kontynuuje
wypełnianie papierów.-...mam pewien wstydliwy problem...
Rozmowę przerywa głuchy szczęk łamanego pióra.
- Ej nooo... połamałaś moją podróbę Parkera za funta!- dąsa się
oburzony Voldemort.- Kontynuuj Lucjanie.
- No...ponieważ...- Malfoy wije się jak piskorz.
- Bo jemu nie staje i tyle.- Bella przerywa monolog Lucjusza.-
skończyłam panie.
- Bello! Nie bądź ordynarna! Impotencja to poważny problem.
Sam cierpiałem na nią wiele lat.- wypomina kobiecie Lord i
podpisuje papiery.
- Dopóki nie zostałam Śmierciozżeraczem.- prycha Bella.
- Ja wcale nie jestem impotentem!- krzyczy oburzony Malfoy-
Przyszedłem przedłużyć sobie włosy. A słowo kość się pisze
przez "ś" a nie "ź".
- Skąd ty to wiesz?- pyta podejrzliwie Bellatrix.
- Od Severusa.
- Chyba nie doceniałem Sevcia. Bardzo mądry z niego człowiek.
Wykształcony, że tak powiem.
Cała trójka udaje się do hallu i tam czeka w kolejce.
Wreszcie nadchodzi pora na Toma i stoi on już w progu
gabinetu.
- Wiesz Bello...nie wiem jaki wyjdę z tego gabinetu, ale chcę
ci powiedzieć coś, co zawsze chciałem.- mówi spokojnym głosem
- Tak?- Bellatrix wydaje się być rozanielona pod wpływem tego
co usłyszała.
- Wyglądasz jak krowa z dredami...
czwartek, 11 lipca 2013
Rozmowy o wszystkim i o niczym. Albus Dumbledor i Severus Snape
Gabinet dyrektora Hogwartu. Tutaj właśnie przesiaduje
Mistrz Eliksirów- profesor Severus Snape.
- No i wtedy właśnie zgubiłem kupon. Może go widziałeś Albusie?
Jestem pewien, że zawierał wygrane numerki.
- Przykro mi Severusie, jeśli takowy tutaj był, to na pewno
spłonął, przecież wiesz, że w Hogwarcie nic nie ginie....
- NO I SZLAG!
-...Dropsa? Mam tylko gruszkowe, bo nie jadam ich zbyt często.
Wiesz...-mówi szeptem-mam po nich wzdęcia....
- Czy ty mnie słuchasz w ogóle?! Nie zwracasz uwagi na
moje potrzeby!
- Ależ oczywiście, że cię słucham Sev...Posłodzić herbatkę?
- Tak poproszę...-zakłada nogę na nogę, bierze niebieską filiżankę
do ręki i bardzo wolno popija herbatkę.- Słyszałeś, że ponoć
Dolores założyła sklep z ubrankami dla niemowląt?
- Doprawdy? Bardzo ciekawe...muszę koniecznie odwiedzić to
miejsce. Może kupię coś dla mojego chrześniaka.
- Albusie przecież ty nie masz chrześniaka...
- Ależ oczywiście, że mam...- wyciąga swojego smartfona
i pokazuje Severusowi zdjęcie bobasa.
- Jejusiuuu...ale słodziaczek...-wzdycha Snape rozmarzonym
tonem- Jak się wabi?
- A wiesz, że zapomniałem. Ma takie piękne pyzate policzki...
- Wracając do naszej rozmowy, kiedy dowiedziałem się, że
Dolores otworzyła owy sklep, pomyślałem, że mógłbym mieć
monopol na pieluszki dla dzieci...- Snape potarł czoło wypijając
kolejny łyk herbatki.- Zatem przedwczoraj z samego rana
poleciałem po gazetę do kiosku i zauważyłem, że jest losowanie.
Kupiłem ten przeklęty kupon, a wczoraj patrzę- mam zwycięskie
numery. No to szukałem tego zasranego kuponu po całym
Hogwarcie...- profesor wygląda na bardzo wściekłego.
Dyrektor wstaje przechodzi się dookoła pokoju i ponownie
siada w fotelu.
- Fakać to wszystko w czapę.- odzywa się po chwili Albus.
- Tylko na kim ja bym to testował...ZARAZ! Co ty powiedziałeś?
- Fakać to w czapę. Takie młodzieżowe powiedzonko.- dyro
uśmiecha się dobrodusznie, a następnie wypina spory brzuch-
Jestem... jak to mówią...urywam dupę.
- No to epicko.- ponownie wzdycha Snape.
- Wracając do testowania. Słyszałem, że Malfoy często siuśka
w gacie...przydadzą mu się- dyrektor zaśmiał się po cichutku,
dopijając herbatkę do końca.
- Weź lepiej zmień dilera, co?
Nagle do gabinetu wbiega rozgrzany Harry Potter. Cały mokry
od potu i ubrudzony kurzem.
- Tak Harry?- pyta profesor Dumbledor, poprawiając okulary
na nosie.
- Zna...Zna...Znalazłem....-chłopak bierze głęboki wdech-
Soja to roślina, profesorze.
Kilka słów od blogerki
Witajcie zacni Czarodzieje!
Ten blog jest poświęcony tematyce Harry'ego Pottera. Tak jestem Potterhead i mam obsesję na punkcie
Harry'ego Pottera. Jednak czytałam bardzo dużo fanficów, w których Harry zaliczał same porażki, więc na poprawę humoru postanowiłam założyć tego oto bloga.
Liczę, że załapiecie moje poczucie humoru i spodoba Wam się blog.
Wasza na zawsze
colette
Ten blog jest poświęcony tematyce Harry'ego Pottera. Tak jestem Potterhead i mam obsesję na punkcie
Harry'ego Pottera. Jednak czytałam bardzo dużo fanficów, w których Harry zaliczał same porażki, więc na poprawę humoru postanowiłam założyć tego oto bloga.
Liczę, że załapiecie moje poczucie humoru i spodoba Wam się blog.
Wasza na zawsze
colette
Subskrybuj:
Posty (Atom)